W dniach 20 i 21 września 2012 odbył się, jak co roku, obóz integracyjny dla młodzieży klas I w Bocheńcu.Uczniowie, wraz z wychowawcami i opiekunami, spędzili w ośrodku wypoczynkowym dwa dni.
Oto sprawozdanie napisane przez uczniów:
Zaraz po przyjeździe na miejsce każdy dostał klucz do swojego apartamentu, gdzie dzieliliśmy kwatery wraz z kolegami lub koleżankami oraz myszami. Pierwsze wrażenia były bardzo pozytywne. Jedynie łazienki, w których unosił się zapach denata uderzający w nozdrza powodowały lekkie obrzydzenie. Po zakwaterowaniu i bliższym rozpoznaniu terenu oraz zorientowaniu się, że w pokojach widnieją magiczne szafy prowadzące do Narnii, uczniowie udali się na rozgrywki sportowe. Rywalizacja była zacięta, emocje jak na rybach, w pewnych momentach sięgały sufitu. Pierwsza kontuzja miała miejsce w dwudziestej minucie rozgrywek, kiedy to doszło do starcia kobiety z mężczyzną na polu walki. Podcięcie kończyny chłopca było, według dziewczyny przypadkiem, aczkolwiek nie wierzymy w przypadki. Chłopak musiał sobie czymś zawinić. Trafił pod pilną obserwację p. Justyny Kukułki, która zrobiła profesjonalny opatrunek, zapewniający komfort i dalszy udział w zawodach. Nasze pierwszoklasowe koteczki uczestniczyły, między innymi w: skoku w workach, biegach długodystansowych na długości 50m, sprawdzeniu swej celności podczas rzutu woreczkiem, biegu ze skakanką oraz wielu innych dyscyplinach. Odbyły się również zawody w piłce nożnej, siatkówce oraz piłce ręcznej, prowadzone przez: p. Konrada Luciaka i p. Andrzej Krawczyńskiego. Tyle o sporcie.Następnie udaliśmy się na przepyszny obiad. Kolejka po posiłek okazała się być dłuższą niż do kasy w „Biedronce przed świętami”. Po obiadku wszyscy udali się na „drzemke”, aby być wypoczętym w czasie otrzęsin, poza tym koteczki wraz z wychowawcami , przygotowywały się do prezentacji klas. Prezentacje były bardzo widowiskowe, od tańca, poprzez akrobacje aż do śpiewu. Otrzęsiny prowadzone były przez samorząd szkolny w składzie: Joanna „Joandrzej” Durlik, Marlena „Marzena” Gouda oraz Jakub „Andrzej” Nogaj. Sędziowie byli bezlitośni. Koty z czternastu pytań odpowiedziały tylko na jedno poprawnie. Kary były wyjątkowo okrutne. Pierwszaki jednak okazały się być bardzo odważne i zachowały się jak tygrysy nie jak dachowce. Bardzo przyjemną częścią wydarzeń było ognisko, przy którym niewyraźny śpiew był bardzo podejrzany. Wiele osób nie miało ochoty na kiełbasę podwawelską „naczoskowaną”, gdyż wcześniej zostały otrute kanapkami przyrządzonymi przez swoich wychowawców, w których skład wchodził: PASZTET FIRMOWY, CHLEB, PAPRYKARZ SZCZECIŃSKI, LAYS’Y CEBULOWE, CYTRYNA, POMIDOR , KONFITURY ŚLIWKOWE i wszystko co miało lokalizację w zasięgu ręki.
Tuż po ognisku odbyła się najbardziej przebojowa dyskoteka w dziejach szkoły. Za didżejkę wzięli się: Kuba Nogaj wraz ze szwagrami Mateuszem Lutwinem i jego szwagrem Mateuszem Lajterem. Wszyscy się znakomicie bawili. Towarzystwa trzecich klas nie zabrakło, jeden z koleżków zapodział się w hotelu i nie potrafił z niego wyjść, toteż jego pobyt się przedłużył do godziny 13 dnia następnego.
Podsumowując dzień pierwszy było naprawdę uroczo i zabawnie. Drugiego dnia, zaraz po przebudzeniu się, niekoniecznie w swoim pokoju, wszyscy przytomni udaliśmy się na wyrafinowane śniadanie. Nie zabrakło Magdy Gessler. Na stołach pojawiła się jajecznica, chleb, szynka, masło, pomidor i herbata. Menu wykwintne, gdyż wymagający nie jesteśmy. Jajeczniczka z rana jak śmietana. Następnie po krótkim przemówieniu p. Andrzeja Krawczyńskiego, chętni udali się na boisko, a reszta nie robiła nic pożytecznego.
W oczekiwaniu na przyjazd autokarów i białej limuzyny marki Volkswagen, każdy znalazł sobie zajęcie, oczywiście, prócz komunikowania się za pomocą telefonu komórkowego, gdyż było to niemożliwe z powodu braku zasięgu.
Podsumowując, wyjazd był udany, wszyscy dobrze się bawili, przynajmniej mamy taką nadzieję. Pozdro dla Norwidowskich ziomeczków i ziomalek. Relację przeprowadzili Wikuś i Kubuś.